Forum Ogólnotematyczne

Forum, dla ludzi z wyobraźnią.


#31 2012-05-07 16:33:33

Matpollo

Cześć, poGGadamy później, bo jestem zajęta GGadaniem z infobotem ; *

Zarejestrowany: 2012-02-09
Posty: 68

Re: Sesjoopowiadanie

Ano kolejnej - oby nie równie nieszczęśliwej jak tamta. Tego jednak zmienić nie możemy - bo cóż to by było za życie, gdybyśmy mogli ot tak zmienić to co było, lub dowiedzieć się co ma być.
     W końcu tego szukali różni łowcy nagród. Tego właśnie szukali różnoracy ludzie którzy przemierzali Lorandię czy inne państwa. Zwykli włóczędzy których braćmi byli jeno wiatr i gwiaździste niebo, zabijacy, najemnicy, gawędziarze, rybałci nazywani na południu Lorandii bardami - to oni stanowili poszukiwaczy przygód.
     Ludzie tacy byli gotowi umrzeć w pierwszym szeregu, byle by z towarzyszem przy boku. Byli gotowi wpieprzyć się w największe kłopoty razem z kompanem i wyjść z nich albo razem, albo wcale. Motywy były różne - żądza pieniędzy, wygnanie, czy też po prostu chęć zobaczenia cudnego świata na własne oczy. Tacy też byli Mat i Akkarin, którzy trzymali się razem od niepamiętnych czasów. Ot, jeden dla drugiego Miśkiem był.
     Robię się sentymentalny, cholera... - pomyślał Mat i uśmiechnął się spoglądając na Akkarina pogrążonego w pogawędce z Lilianne.  Jednak to te sentymenty, świadomość więzi jaka się wytworzyła - to przynosiło mu uśmiech. Wiedział że nie jest sam. A skurwysynów których należy się wystrzegać, jest w świecie sporo.

Ostatnio edytowany przez Matpollo (2012-05-07 17:41:47)



http://img32.imageshack.us/img32/8099/slash1sygnatura.png

Offline

 

#32 2012-05-07 19:35:55

 Akkarin

Black Master

Skąd: Czyściec
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 111
WWW

Re: Sesjoopowiadanie

Karczma "Pod pijanym berserkerem" wyglądała z pozoru jak każda inna - z wnętrza dobiegały okrzyki skośnych piosenek, stukanie kuflami od piwa, a ogólny hałas dopełniały głośne rozmowy spowodowane ilością ludzi. Drzwi otworzyły się, lecz tego dźwięku nikt nie był stanie dosłyszeć. Do środka wszedł mag, a zaraz za nim pozostali kompanii. Beowulfowi musiała najwidoczniej przypaść nazwa karczmy do gustu, gdyż zaczął się głupkowato uśmiechać po przeczytaniu szyldu. Po bokach były odpowiednio umieszczone pochodnie, które oświetlały wnętrze pomieszczenia. Przy ścianach znajdowały się stoliki, przy których przysiadywali starzy bywalcy i podróżni. Mag przyciągnął ku siebie swoje szaty i zaczął się przepychać wraz z pozostałymi przez tłum. Odnalazł wzrokiem jakiś wolny stolik i cała grupa przy nim zasiadła. Mat skinął ręką i zamówił dla całej piątki kufle porządnego piwa. Tak, dla całej piątki - niech cię oczy nie bolą, drogi czytelniku. Blondynek poszedł razem z nimi na browara. W Lorandii niewolnictwo nie było ogólnie przyjęte, toteż gdyby go przywiązali na zewnątrz razem z końmi, było można by się spodziewać, że już go nie będzie po powrocie. Beowulf już z nim wystarczająco porozmawiał, by nie odważył się wywołać jakiś scen oraz skandalu. Cała piątka zatem usiadła. Wybrali dosyć wygodne miejsce. Na pierwszy rzut oka było można zauważyć, że karczma uboga nie jest. Ściany wykonane z solidnego, drewnianego drewna, były pomalowane brązową farbą. Były one ozdobione różnymi trofeami z wypraw łowieckich - rogami jeleni, skórami dzików i innymi rarytasami. Przy ławie, na której usiedli były kanapy. Prawdziwe, w miarę wygodne kanapy ze skóry, którą aż chciało się macać ręką. Akkarin usiadł z po prawej stronie, a obok niego Lili. Na przeciwko niego siedział jego przyjaciel, a trochę z boku - Beo i blondynek, który był pod jego kuratelą. W końcu jedna z kelnerek, przyniosła kufle z piwem, ustawione na tacy.
  - Wypijemy za coś konkretnego? - spytał Mat, przerywając tym samym ciszę, którą sobie wcześniej zarzucił.
  - Za nowe znajomości. - odpowiedział mu mag, po czym kufle odbiły się echem po całej spelunie. Jedynie blondynek nie wypił za nową znajomość - za co go Beo uderzył później łokciem w żołądek, kiedy brał łyk piwa.
    Takich uroczystości było bardzo mało. A ostatnimi czasy już naprawdę bardzo mało. Chwytaj dzień, pomyślał w sobie duchu Akkarin. Chwytaj dzień, podążaj Ścieżką swojej prawdy, odkrywaj wnętrze swojej duszy.


http://img854.imageshack.us/img854/3255/alucardsygnatura.jpg


                                              + In the name of God, impure souls of the living dead shall be banished into eternal damnation. Amen. +

Offline

 

#33 2012-05-08 21:33:35

Matpollo

Cześć, poGGadamy później, bo jestem zajęta GGadaniem z infobotem ; *

Zarejestrowany: 2012-02-09
Posty: 68

Re: Sesjoopowiadanie

- Ten krasnolud chędożony od Pierścienia Wszelkiego Zła. Chyba o nim słyszałem - to ta afera ze środkowego kontynentu, co? - zapytał Mat rozpoczynając nowy temat, po czym uśmiechnął się lekko.
     - Tak, jakżeby inaczej. Niski, a diablo bohaterski!
     - Czyli kurdupel, jak nasz Mat! - wtrącił Beowulf, na co Mat nieznacznie kiwnął głową z aprobatą. Nie było sensu żywić dalej urazy. Mimo tego co zrobił wojownik, musieli trzymać się jakoś w kupie.
     Atmosfera przy stole poprawiła się - piwo lepiej przepływało przez gardło, nie było już tej niezręcznej ciszy.

     Po wszelakich pogawędkach o nowinkach ze świata, po psioczeniu na ceny, podatki i ludzką chciwość trzeba było wziąć się za cel podróży. Znaleźć dobroczyńcę i napakować jego dupsko strzałami, posiekać mieczem i usmażyć magicznym ogniem. Ah, jeszcze Lili, wtajemniczona już wcześniej przez Akkarina, bardzo chętnie zgodziła się na udział w wyprawie, toteż jej też trzeba znaleźć udział w misji. Ma mieczyk, więc może dołączyć się do siekania. Zawsze może też ugotować obiad, niekoniecznie z posiekanego dobroczyńcy.
      Ale bohaterska czwórka (nie liczymy oczywiście blondyna) musiała zdobyć teraz informacje. Nawet Akkarin nie mógł pstryknąć palcem i wychuchać mgłę która ułoży się w mapę skarbu. A może i mógł? Ale cóż to byłaby za przygoda, gdyby mógł? Musimy więc przyjąć że nawet Akkarin nie może tego zrobić.
      - Wołaj kelnerkę, Misiek - Mat puścił oczko do maga i uśmiechnął się szeroko.


((Lili, wybacz : D Nie mam zamiaru Cię obrazić ^^))

Ostatnio edytowany przez Matpollo (2012-05-09 04:59:00)



http://img32.imageshack.us/img32/8099/slash1sygnatura.png

Offline

 

#34 2012-05-09 17:00:54

 Akkarin

Black Master

Skąd: Czyściec
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 111
WWW

Re: Sesjoopowiadanie

Więc czarodziej oczywiście zawołał. Niedługo później nadeszła kolejna tura picia. I jeszcze jedna. Alkohol wszystkim rozwiązał języki, nawet Lili. Tylko blondynek przestał mieć ochotę na ciemnobrązowe piwko z pianką, a pił je nadal tylko dlatego, bo mu kazał berserker. Cóż, chyba nie przypadli sobie do gustu. Zaskakujące.
  - A ja mogę - zaczynał Beło i przerwał biorąc łyk piwa - A ja mogę, nauczyć Cię parę ciekawych chwytów bronią białą - zwrócił się do Lili.
  - Uderzaj ostrym końcem? - zakpił sobie mag.
  Beowulf popatrzał na niego przez jakąś chwilę.
  - Tak, to też - mówił wolnym głosem.
  W tym momencie poderwał się Mat.
  - A ja mam pomysł! - wykrzyknął niespodziewanie - Zróbmy sobie zawody z.. w strzelaniu! - zawołał zachwycony.
  - W strzelaniu.. z czego? - zapytała zaciekawiona towarzyszka.
  - Nooo, z łuku, rzecz jasna! Tylko do czego byśmy strzelali - zastanowił się głośno, dławiąc westchnięcie.
  - Albo do kogo - uśmiechnął się Beo, po czym klepnął blondynka po ramieniu.
  - A ja, wypije jeszcze raz za kolejną dziesiątkę zdrówka - powiedział Akkarin.
    Kufle znowu uniosły się w powietrze, a przyjemne ciepło, zaczęło przepływać przez gardło.


http://img854.imageshack.us/img854/3255/alucardsygnatura.jpg


                                              + In the name of God, impure souls of the living dead shall be banished into eternal damnation. Amen. +

Offline

 

#35 2012-05-10 16:35:31

Matpollo

Cześć, poGGadamy później, bo jestem zajęta GGadaniem z infobotem ; *

Zarejestrowany: 2012-02-09
Posty: 68

Re: Sesjoopowiadanie

Polecam słuchać przy czytaniu.

     Mat spojrzał po kompanach (nie licząc blondaska, który siedział naburmuszony, wybuchając od czasu do czasu śmiechem szturchnięty przez Beowulfa) i uśmiechnął się szeroko.
     - No, to panowie i panie - tu ukłonił się Lilianne - Wypijmy za pomyślność wyprawy! - Mat uniósł kufel ze złocistym trunkiem i upił duży łyk, po czym odstawił go na stół. Inni zrobili to samo.
     Berserker z ciekawością patrzył na wszelkie tańce odbywające się na środku karczmy, skąd usunięto stoły i ławy. Beo klepnął się w udo po czym wstał, podszedł do Lili siedzącej z drugiej strony stołu, ukłonił się wysuwając rękę i powiedział śmiale:
     - Śmiem prosić cię do tańca, moja pani.
     Lili odpowiedziała na to tylko chichotem, po czym ruszyła w wirujący tłum pociągając za sobą Beowulfa. Mat pokręcił na to głową i uśmiechnął się.
     Okazało się że wojownik wcale nie był taki niezgrabny jak można było pomyśleć - potrafił tańczyć, trzeba było to przyznać. Lili zaś poruszała się zwinnie i okręcała wokół własnej osi raz za razem. Był to prosty, wiejski taniec, w którym wiele polegało na kręceniu młynków trzymając się za ręce.
     - Któż by pomyślał, że ten brzydal to taki wesołek, no no - Mruknął Mat, co Akkarin skwitował lekkim uśmiechem.
     Tańce zaczynały się powoli kończyć, część młodzieży opuściła karczmę, a głośna muzyka ucichła teraz. Wojownik i Lili wrócili, a bard siedzący na środku pod filarem, wyciągnął ni stąd ni zowąd mandolę, czy też inny strunowy instrument - kto tam tych muzyków wie. Drugi odłożył swój bęben na którym wybijał wcześniej rytm na bok i oparł się o filar czekając na muzyka trzymającego instrument strunowy.
     Pierwsze nuty poczęły płynąć z instrumentu, którego struny brzmiały dźwięcznie niczym dzwon odlany z brązu. Coraz to kolejne dźwięki dobiegały uszu słuchaczy. Ten który wcześniej opierał się o filar, stał teraz z rękoma opartymi o boki. Zaczął śpiewać głębokim głosem.
     Pieśń traktowała o wszystkich tych ludziach, których przyjacielem był wiatr i głód, o tych którzy wyruszali swoją ścieżką. Mówiła o włóczęgach, poszukiwaczach przygód, najemnikach, zwykłych wędrowcach czy też samotnych jeźdźcach. Pojawiały się motywy dotyczące tęsknoty do domu - wszystko to wywoływało nostalgię.
    Cholerne sentymenty, pomyślał Mat. Spojrzał na Akkarina znacząco i skinął głową uśmiechając się.
     - Za stare dobre czasy, druhu, za stare dobre czasy - Łucznik powiedział półgłosem do niego i przyłożył dwa palce do skroni w luźnym geście salutowania.

Ostatnio edytowany przez Matpollo (2012-05-10 20:56:30)



http://img32.imageshack.us/img32/8099/slash1sygnatura.png

Offline

 

#36 2012-05-10 20:16:17

Lilianne

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-04
Posty: 13

Re: Sesjoopowiadanie

Karczma powoli pustoszała. Pozostało tylko kilku chłopów przy stoliku w głębi sali. Towarzysze siedzieli, głośno rozmawiali, śmiali się oraz pili. Wyjątkiem był blondynek, któremu Beo dał już spokój i pozwolił zasnąć. Miał głowę opuszczoną w dół i lekko pochrapywał.
- Panowie, nie wiem jak wy, ale ja kończę na dziś. Zaraz padnę ze zmęczenia - powiedziała Lili ziewając. Popatrzyła na nich nieprzytomnymi oczyma i zdała sobie sprawę, że chyba są podobnego zdania
- Zostańmy tu na noc. Mogę to załatwić, jeśli pozwolicie - odrzekł nord. Lili domyśliła się, że na pewno nie zrobi tego w sposób pokojowy i go uprzedziła.
- Bełuś ty lepiej zostań tutaj. Ja się tym zajmę - wstała i podeszła lekko chwiejnym krokiem do drzemiącego za ladą karczmarza. Jego siwe włosy opadły na pogrążoną we śnie twarz. Miał na sobie beżowy, poplamiony tłuszczem fartuch, spod którego wystawał kawałek granatowej koszuli. Obok niego leżały kufle z licznymi zaciekami, kilka kromek chleba w wiklinowym koszyku i solniczka. Dziewczyna uderzyła mocno w klejący się od rozlanego piwa blat budząc mężczyznę. Uśmiechnęła się przepraszająco.
- Czy nie znalazłyby się pokoje dla naszej piątki? Tylko na tą noc - spytała zaspanego właściciela. Przetarł sobie oczy dłońmi i spojrzał na zegarek.
- Oczywiście, zaprowadzę was - odpowiedział przeciągając się. Wziął z haczyka umieszczonego pod blatem pęk kluczy, wyszedł zza lady i powoli zaczął iść w dół po schodach.
Dziewczyna kiwnęła głową w stronę ich stolika. Beo kopniakiem w brzuch obudził blondaska dając mu do zrozumienia, że idziemy. Chłopak ocknął się, popatrzył z wyrzutem na norda i ruszył za nimi trzymając się za miejsce uderzenia.
Karczmarz prowadził ich przez korytarz, którego ściany były pokryte starym, wyżartym przez korniki drewnem. Po chwili ich oczom ukazał się rząd drzwi z heblowanego drewna pośpiesznie pomalowanego brązową farbą. Dał każdemu ciężki, zardzewiały klucz i zostawił ich samych.

Ostatnio edytowany przez Lilianne (2012-05-12 15:56:53)

Offline

 

#37 2012-05-10 21:31:01

 Akkarin

Black Master

Skąd: Czyściec
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 111
WWW

Re: Sesjoopowiadanie

Kiedy karczmarz się oddalił, piątka towarzyszy stała w pustym korytarzu, wsłuchując się w ciszę.
  - Ja idę rozejrzeć się po okolicy, popytam tu i ówdzie - powiedział Mat. - Idziesz ze mną? - spojrzał w kierunku maga.
  - Mhm. Ktoś musi ciebie pilnować, żebyś nie przeholował z alkoholem.
  - Powinieneś mnie darzyć większym zaufaniem. - prychnął urażony.
  - Doprawdy? - zapytał ironicznie.
Dyskusję przerwał gruby głos berserkera.
  - To my idziemy spać. - oznajmił, odpowiadając również za Lili, który tylko skinęła głową w odpowiedzi.
  - Doskonale. - stwierdził mag - Blondynek śpi z tobą.
Rumieńce na twarzy Beo zniknęły.
  - No, czemu się tak głupio patrzysz? - spytał Akkarin. - Przecież go samego w komnacie nie zostawimy.
  - Nie! - zaprotestował blondynek, a wszyscy stanęli wryci, gdyż po raz pierwszy usłyszeli jego głos.
Pierwszy z tego szoku ocknął się czarodziej.
  - Widzisz - zaczął mu tłumaczyć, spokojnym głosem - Beło, za cholerę nie lubi sypiać sam.
Mag popchnął przed siebie więźnia i skorzystał szybko z okazji - puścił oko do Mata, dając sygnał by zeszli na dół. Berserker będzie mieć towarzysza do nocy, cnota Lili - ocalona!


http://img854.imageshack.us/img854/3255/alucardsygnatura.jpg


                                              + In the name of God, impure souls of the living dead shall be banished into eternal damnation. Amen. +

Offline

 

#38 2012-05-12 18:53:27

Matpollo

Cześć, poGGadamy później, bo jestem zajęta GGadaniem z infobotem ; *

Zarejestrowany: 2012-02-09
Posty: 68

Re: Sesjoopowiadanie

Mat i Akkarin wkroczyli do przyjemnie rozświetlonej sali karczmy, po czym udali się w stronę swojego stolika. Obydwaj rozsiedli się na kanapie i spojrzeli na dębową beczułkę piwa stojącą na stoliku, a warto nadmienić, iż było to piwo przednie, więc kosztowało swoje. Mat chwycił zręcznie kufle i nalał do nich złocistego trunku, podsunął jeden Akkarinowi i rozejrzał się po karczmie.
     W wystroju nie zmieniło się oczywiście nic - na ścianach nadal wisiały trofea, na które Mat patrzył z nieukrywaną radością i szacunkiem. Gości było jednak już zdecydowanie mniej -  przy jednym ze stołów siedziało trzech roześmianych jegomościów oraz dwaj bardowie - na jatkę się zdecydowanie nie zapowiadało, całe szczęście. Łucznik spojrzał na swojego przyjaciela i uśmiechnął się, po czym chwycił antałek piwa i wstał, na co mag spojrzał zdumionym wzrokiem.
      - Aha. Mhm. Aha. - Akkarin mruknął kilka razy, oswoił się z tym co zrobił Mat i zapytał - Jesteś kurwa pewien?
      - Informacje kosztują. Chociaż... - Mat spojrzał na beczułkę, mężczyzn siedzących przy stole (najwyraźniej zauważyli zamiary Mata, bo nieliczni machali do niego i uśmiechali się poczciwie) i jeszcze raz na beczułkę. - Idziemy, Misiek.
      Ci, od których nasza dwójka miała zdobyć informacje, byli zwykłymi chłopami. Wieśniacy przyjaźnie patrzyli na maga i łucznika, zapraszali ich - i nie tylko ze względu na piwo. Poczciwi chłopi, nie jacyś tam zadufani w sobie arystokraci pijący tylko wino. Mat i Akkarin dosiedli się po czym zaczęli rozmawiać o prostych rzeczach. Wypytywali chłopów o codzienne sprawy - jaki plon zebrali na jesień, ile ziemi mają i ile obsiali, czy w obejściu wszystko dobrze, czy aby syn nie choruje. Z kolei Mat pochwalił się tym, że potrafi szyć z łuku i ustrzelił już niejedną bestię.
      - Pokaż no trofeę jakąś, mości łuczniku! - powiedział nagle jeden z wieśniaków, którego poparły cztery głosy (jeden z bardów stroił instrument i nie zwracał większej uwagi na to co się dzieje). Nie było w tym żądaniu nic z niedowierzania, jedynie ciekawość. Kły wilka czy też innego plugastwa które rozszarpie czasem kurę albo owcę to interesujący widok.
      Mat rozejrzał się niepewnie i pokręcił głową.
      - Psia mać, nic tu nie mam, nie wożę ze sobą głów ubitych poczwar, wziął by to szlag... - Mat bezradnie spojrzał na wieśniaków, po czym sięgnął ręką sakiewki. - Ale chwila, panowie, chwila...
      Pogrzebał chwilę ręką w mieszku, czemu towarzyszyło szczękanie monet, na które wieśniacy unieśli głowy, jednak nie interesowali się pieniędzmi łucznika. Ten zaś wyciągnął z woreczka nieduży kieł.
       - To należało wcześniej do uzębienia wilka, drodzy panowie. Nic więcej przy sobie, niestety, nie mam. - Myśliwy pokręcił głową ze smutkiem.
       To jednak chłopom wystarczyło - z podziwem przekazywali sobie kieł i gratulowali łucznikowi zdobyczy. W międzyczasie ubyło chyba ponad pół antałka piwa, toteż chłopi byli o wiele bardziej rozmowni. Zupełnie jak i Mat oraz Akkarin, któż by pomyślał.
       - No, panowie. Rozglądam się po karczmie, i myślę sobie, że sporo to musi być dobrych myśliwych. No, to i pewnie z bandytami problemu nie macie! Podjedzie taki na koniu i wróci ze strzałą w dupie, co? - Mat wyszczerzył się, na co reszta odpowiedziała szczerym śmiechem, jednak zaraz jeden spośród chłopów spoważniał i powiedział:
       - Ano tak cudownie nie jest, mości łuczniku. Był tu taki jeden, zebrał świtę i się rozpanoszył. - Tutaj mówiący zrobił przerwę, splunął na podłogę, na co nieprzychylnym okiem popatrzył karczmarz i mówił dalej. - Nikt nie wiedział skąd przybył, jednak cholera dużo szkód narobił. Zaczęło się normalnie - jakiś zawszony kurwesyn napadł samotnego podróżnika, pokiereszował i wypuścił w samych portkach. A później było gorzej - przyłączali się do niego inni, zaczęli napadać kupców, karawany. Napadli wioskę na wschodzie lasu - karczma i sześć chałup na krzyż, ot zwykła biedota. Ale zrabowali to co nieboracy zachowali pod deskami, chałupę z dymem puścili.
       Tutaj w rozmowę włączył się drugi wieśniak i podjął kontynuowanie opowieści.
       - I dopiero po tej wiosce się możnowładca zajął kurwim pomiotem. Opłacił najemników i posłał ich do tego lasu. Nie wróciła ich nawet połowa, ale rozgromili plugastwo! Jeno ten co zaczął, herszt, i kilku jego najemników - uciekli, kurważ mać.
       Mat i Akkarin kiwali głową, kręcili i ubolewali nad wieśniakami w trakcie opowiadania. Gdy Ci skończyli, zapytał:
       - Uciekł? Jak to, niby gdzie?
       - Jak to jak, gdzie? Napadali na karawany to i konie mieli! A uciekali najpewniej w góry Kahyr na południu. Cholernie daleko, ale to istny raj dla bandytów. Na pewno w Kahyr! - reszta chłopów pokiwała głową z aprobatą.
       Mat spojrzał na Akkarina i skinął głową lekko, po czym spojrzał na piwo i uśmiechnął się. Bardowie wynieśli się już na górę wcześniej, toteż zostali w karczmie w pięciu, nie licząc karczmarza przysypiającego za szynkwasem.
       - No, panowie, dosyć tego smętolenia! Napijmy się za dobre czasy! Karczmarzu, szklanice i wódki! - Mat wykrzyczał do karczmarza po czym klasnął w dłonie i spojrzał na wieśniaków. Uśmiechnął się i wyciągnął z sakiewki monetę która starczyłaby z pewnością na trzy butelki.

[Akk, decyduj, pijemy z nimi czy bez nich.]



http://img32.imageshack.us/img32/8099/slash1sygnatura.png

Offline

 

#39 2012-05-12 20:15:18

 Akkarin

Black Master

Skąd: Czyściec
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 111
WWW

Re: Sesjoopowiadanie

Też coś polecę do słuchania, podczas czytania posta.

  - Zdrowie! - krzyczał nadal zachwycony towarzystwem Mat.
  - Tak jest! - zawtórowali mu pozostali i zaczęli przechylać kieliszki.
Ręce poszły w ruch, szklanice zaczęły się przechylać.
  - Ach, doskonała ta tutejsza wódka - stwierdził mag, co skończyło się aplauzem chłopów. Zaczęli niecierpliwie wymachiwać kieliszkami, na co łucznik sięgnął po raz kolejny po butelkę i zaczął napełniać naczynia.
  - Do dna, panowie, do dna! - krzyczał nadal Mat, co skończyło się kolejnym zachwytem wieśniaków.

***


  - Dalej maleńka, jeszcze raz to samo! - krzyknął jeden z towarzyszy, klepiąc przy tym po tyłku jedną z kelnerek. - Dupy to mają tu niezłe, to trzeba przyznać.
  - Wypijmy więc za to! - zawtórował mu kolejny.
  - Taak jest! Doo dna!
Wódka znów zaczęła przepływać przez gardło, a mag się delektował przyjemnym ciepłem. Potem przyszła ponownie kelnerka, niosąc kolejne butelki z alkoholem. By nie słuchać kolejnych obraźliwych wykrzyknięć chłopów - którzy - co prawda byli już mocno wystawieni, odeszła jak najszybszym krokiem. To byli miejscowi, więc nie przejmowała się tym zbytnio.
  Akkarin spojrzał na kolejną turę butelek z wódką.

***


  - Która.. która jest godzina? - spytał jeden z chłopów, który okazał się największym pijaczyną, oprócz dwójki przyjaciół. Szturchnął on najbliższego kompana, który zdążył już zasnąć, z głową położoną na stole. Stefan - mówił ochrypłym głosem, ciągle budząc kolegę.
  - Co.. jest? - spytał zaspany i niewyraźnym wzrokiem spojrzał na niego.
  - Która.. do cholery jest godzina?
  - Czeeekaj - schylił się pod stół, gdzie był umieszczone ich butelki. Następnie, zaczął je liczyć. Jeeest wpół do trzecieej. - odpowiedział mu, po czym poszedł ponownie spać.
W tym samym momencie, Mat zaczął patrzeć z politowaniem na Akkarina.
  - O co ci znowu chodzi? - spytał mag, wychodząc na przeciw rozmówcy, nie przedłużając tej gry wstępnej.
  - Bo widzisz, zawsze się zastanawiałem, czyy.. - zaczynał.
  - Czy co?
  - Cholera, zawsze się zastanawiałem, wiesz...
  - No?
  - Kurwości, bo tego...
  - No mówże wreszcie, chłopie.
  - Bo masz uszy szpiczaste - Akk unosi brwi - no kurwości, ojciec chędożył elfkę czy elf matkę?
W odpowiedzi, przyjaciel kopnął go pod stołem, aż łucznik się zachwiał na krześle.
  - Matka elfka, jeżeli chcesz już wiedzieć. - rzucił mu krótko, dosyć zjadliwym głosem.
  - Dobra, no, nie żyw urazy żadnej. Chodź, napijmy się. - powiedział Mat, który instynktownie zaczął szukać wódki pod stołem.

***


Karczma zdążyła opustoszeć, a właściciel tego przytułku, musiał się zastanawiać, kiedy ostatnia dwójka również ulegnie urokowi alkoholu.
  - Akkarin! - zerwał się nagle Mat. - Maaam pytaniee.
  - Jakie, kurwa, znowu pytanie? - spytał, mówiąc bardzo wolnym głosem, zmęczony wyraźnie. Przyjaciele, popili sobie zdrowo, to trzeba przyznać. Ich nowi kompanii już dawno poszli na spotkanie z brudną podłogą i zaczęli je czyścić swoimi ciałami. Wokół ich stolika leżały porozrzucane we wszystkie strony wypite butelki. Ich widok, zrobiłby wrażenie, na niejednej osobie.
  - Boo widzisz, zawsze mnie zastanawiała jedna rzecz - ciągnął strzelec, a głowa mu przy tym latała we wszystkie strony.
  - Tak?
  - Czy można leczyć za pomocą magii upoojenie alkohoolowe? - spytał wyraźnie zafascynowany zadanym przez siebie pytaniem.
Mag zastanowił się przez dłuższą chwilę nad odpowiedzią. Wódka, w dużej ilości, nie wpływała dobrze na myślenie.
  - Teoretycznie tak - zaczął mówić - ale w praktyce, to już nie baaardzo.
  - A to czemu? - spytał dość zaciekawiony Mat.
  - Bo widzisz.. w teorii, jest to jak najbardziej możliwe, ale w praktyce to już nie bardzo. A to kurwa, wszystko przez to, że zwykle jestem zbyt pijany, niż robić cokolwiek innego niż pić alkohol. O magii, nie wspominając nawet.
  - Aha - spojrzał na niego - to co, jeszcze jedna kolejka?
  - Nie odmówię - odpowiedział mu i uśmiechnął się lekko.

***



    Słońce zaczęło się powoli wychylać zza horyzontu. Alarok był zadowolony. Obejrzał się wokoło swojego namiotu. Był on zdecydowanie sporych rozmiarów. Wewnątrz niego, znajdowało się przy rogu łóżko, na którym siedział. Naprzeciw niego znajdował się stół, na którym rozłożone były mapy działań taktycznych i terenów objętych w skład Lorandii oraz niewypalona świeca, przy której widocznie ktoś musiał siedzieć intensywnie w nocy, gdyż była praktycznie cała wypalona. Po drugiej stronie od stołu, stał stojak, a na nim różnorodne bronie. Ziewając, zakrył swoje usta ręką, po czym zaczął się rozciągać.
  - Panie! - krzyknął jeden z żołnierzy, który wparował nie zważając na nic, do namiotu dowódcy.
Alarok spojrzał na niego, lekko zirytowany, lecz widząc wyraz twarzy podwładnego, wiedział, że to nie jest czas na skarcenie.
  - Mów - rozkazał mu władczym tonem.
  - Oddział Ereveńskich wojowników zauważony w pobliżu, Panie - mówił żołnierz, bardzo szybkim i zmęczonym głosem.
  - Zwiadowcy?
  - Nie stwierdzono tego, Panie.
  - Wydaj rozkaz natychmiastowego przygotowania do walki. Niech żołnierze będą gotowi przelewać krew.
  - Tak jest, Panie. - odpowiedział mu czarnowłosy mężczyzna i równie szybko wybiegł z namiotu, jak do niego wbiegł.
Dowódca Nocnych Strażników, wstał, odziewając szybko swoją zbroję. Była ona koloru zielonego, gdzieniegdzie z odcieniami zieleni i czerni. Miejscami spleciona pod styl kolczugi, choć główna część, była uzbrojona w ciężkie, stalowe płytki. Ubrał ją kilkoma szybkimi ruchami, a na głowę zarzucił zielonkawy hełm, który zakrywał większy fragment twarzy i podbiegł do swojej zbrojowni. Wybrał miecz, który najlepiej leżał mu w dłoni, przywiązał pochwę do swego boku i ubrał lekkie rękawice. Wybiegł równie szybko, jak jego poprzednik.
    Na zewnątrz atmosfera była gorąca. Obóz był naprawdę niezbyt wielkich rozmiarów, tak samo jak liczebność oddziału Alaroka. Żołnierze wsiadali na konie i przygotowywali swoje kopie, które z pewnością, miały zakosztować już niedługo świeżej krwi. Zaraz po tym, jak dowódca wybiegł, podbiegł do niego jeden z żołnierzy, prowadząc ze sobą czarnego rumaka oraz kopie. Alarok szybko wsiadł na konia i przyjął broń, która otrzymał od swojego podwładnego.
  - Ruszać się, do kurwy nędzy! - zaczął wykrzykiwać, dość gniewnym głosem. Być może i tak nie będziecie mieli już po co tu wracać! - dodał, dość mało pokrzepiającym głosem. Jego drużyna odpowiedziała mu na to, zduszonym westchnięciem i groźnym wyrazem twarzy, który mówił, że nie zamierzali dopuścić do takiej sytuacji.

Chwilę później, oddział był gotowy by wyruszyć. Alarok skończył swoją rozgrzewającą rozmowę przed bitwa i uniósł miecz, sygnalizując wymarsz. Spiął szybko konia i wyruszył przed siebie.
  - Jest ich zbyt dużo jak na zwiadowców, Panie. - krzyknął ten sam żołnierz, który wcześniej nawiedził dowódcę w jego namiocie.
  - I zbyt mało jak na regularną armię - dodał - kopie do ramion, daleko przed siebie; sztandary wysoko w górę! Dalej bracia, po zwycięstwo!
Konny oddział Alaroka odpowiedział mu wyraźnym entuzjazm. Ich sztandary, wyniośle powiewały na wietrze, a kolorów były różnych - zielonych, fioletowych i czarnych. Gdzieniegdzie, znajdowała się mieszanka tych kolorów. Sunęli szybkim kłusem na swoich wrogów, którzy czekali już po przeciwnej stronie doliny.



[Alarok do przedyskutowania, błędy poprawię jak wrócę, scenę bitwy opiszę w następnym poście. Także, żebyście nie zrobili jakiegoś przeskoku czasowego w swoich postach]


http://img854.imageshack.us/img854/3255/alucardsygnatura.jpg


                                              + In the name of God, impure souls of the living dead shall be banished into eternal damnation. Amen. +

Offline

 

#40 2012-05-14 14:31:21

Matpollo

Cześć, poGGadamy później, bo jestem zajęta GGadaniem z infobotem ; *

Zarejestrowany: 2012-02-09
Posty: 68

Re: Sesjoopowiadanie

Karczmarz okazał się na tyle dobrym człowiekiem, że poszedł po berserkera, obudził go (co w niektórych przypadkach mogło równać się z samobójstwem) i razem z nim zaniósł łucznika i maga do ich kwater. Beowulf uśmiechnął się patrząc na nieprzytomnego Akkarina, później spojrzał na Mata i uśmiechnął się jeszcze szerzej. A mnie to ominęło bo musiałem pilnować blondynka, pomyślał i pokręcił głową.
     Gdy Mat zwlókł się na dół, na kanapie siedzieli już wszyscy, wliczając ich więźnia i Akkarina. Karczmarz spojrzał na łucznika i uśmiechnął się ze zrozumieniem, na co Mat skinął głową, uniósł rękę w górę i ruszył w stronę stołu. Szynkarz podrapał się po głowie i po chwili namysłu zniknął za drzwiami na zaplecze. Wrócił stamtąd trzymając oburącz wielką tacę na której stał garniec wody, pięć kubków i butelczyna wódki. Skierował się w stronę stołu przyjaciół. Mat widząc go odetchnął i powiedział na głos:
     - Takich dobrych ludzi jest już mało, dzięki Ci szlachetny gospodarzu! - uśmiechnął się słabo i sięgnął po wypalony kubek, zaczerpnął wody z naczynia i wypił jednym duszkiem. To samo zrobił mag, co przyniosło mu widoczną ulgę, ponieważ kolor jego twarzy był coraz mniej zielonkawy. - Akkarin, cholera, zanim straciłem świadomość pamiętam Twoje ostatnie słowa... Spojrzałeś tak dziwnie w okno, wiesz, takim przenikliwym wzrokiem jakim patrzą wielcy mędrcy wypatrujący znaków na niebie. I spojrzałeś przez to okno, patrzyłeś tak przez chwilę i powiedziałeś z tym swoim stoickim spokojem, mimo że głowa Ci się chwiała, rzekłeś - Zaczęło się. Mat, to początek. Pelikany nadlatują.

Ostatnio edytowany przez Matpollo (2012-05-16 12:29:03)



http://img32.imageshack.us/img32/8099/slash1sygnatura.png

Offline

 

#41 2012-05-15 20:54:29

 Akkarin

Black Master

Skąd: Czyściec
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 111
WWW

Re: Sesjoopowiadanie

Wody spłynęły krwią. Strażnicy runęli z niesamowitym impetem w dół doliny, na spotkanie z śmiercią. Kopie się spotkały po obydwóch stronach przeciwników, strącając wojowników z koni. Miecze przystąpiły do spotkania, rozpoczynając swój taniec, uderzając coraz to zaciekle. Brzęk żelaza, było można usłyszeć z każdej ze stron. Aby ich taniec wyglądał jeszcze bardziej straszliwie, zaczęły rozlewać strumieniami krew. Alarok był świetnym żołnierzem i dowódcą; znał te kroki doskonale. Sam wojownik jest rzeczą małostkową, nic nie znaczącą - on nie kieruje broni - to ona kieruje jego rękę. Te cechy było można upodobnić do poezji, gdyż powinny one płynąć z serca. Dobry wojownik to wie. Sam taniec, nie skupia się tylko na ruchach ręki - polega on w dużej mierze na odpowiednim stawianiu nóg. Mówi się, że kroki umieszcza się instynktownie, odruchowo. Dobry tancerz, do tego nie może dopuścić. To tutaj właśnie, największy wkład ma wojownik - pracuje nad odpowiednią pracą nóg. Dodaje to subtelności, ruchy stają się płynniejsze, szybsze i zwinniejsze. I zapewniają przeżycie. Tego ranka, nauka tańca, z całą pewnością przydała się dowódcy.
Alarok zacisnął mocno zęby. W dole panował bitewny zgiełk; dookoła padały coraz to nowsze trupy. Właśnie ta garstka Strażników, musi stawiać czoła wszelkim niebezpieczeństwu, by bronić kraj od zewnątrz. Każdy z nich, by zostać pełnoprawnym członkiem Zakonu, musi przejść solidne szkolenie bitewne. Istnieją pogłoski, że wśród rekrutów, stosuje się różnego rodzaju eksperymenty, po to, aby mogli skończyć swoje szkolenie. Całość jest skryta mgłą tajemnicy, a jej prawdy są znane jedynie Strażnikom. Dowódca, pchnął swoim mieczem najbliższego przeciwnika. Kopie już dawno zostały odrzucone, a część z pewnością leżała połamana. Zostały za to zastąpione mieczami - wykonane z żelaza, niektóre pokryte rdzą, która podkreślała ich wiek. Konie, nie posiadając już wolnej przestrzeni, musiały jeździć po trupach pokonanych. Alarok spiął swoje rumaka, mając na celu przebicie się na drugą stronę. Wykrzyknął komendę, w Starym Języku, nawołując do żołnierzy, by spróbowali otoczyć wroga. Przecenił się. Przez jego chwile nieuwagi, przez niedopatrzenie, pozwoli się przebić mężczyźnie z włócznią ku niemu. Biegł on na nogach, przygotowując się do ataku. Pchnął on bronią, przebijając bok rumaka. Dowódca Strażników upadł, a z powodu, iż się rozpędzał na koniu, poturlał się, lecz po przeciwnej stronie od jego napastnika. Alarok chwycił tarczę, która tkwiła w dłoni martwego Everyńczyka i się osłonił ją, skrócając dystans między nim, a wojownikiem z włócznią. Skutecznie dobrnął do przeciwnika, a ten nie mogąc nic poradzić swoją nieporęczną bronią na tak krótkim dystansie, zginał, od ciętego uderzenia wzdłuż ciała. W tym samym momencie, niektórzy Strażnicy przebrnęli się przez pole bitwy i zaczęli jeździć wzdłuż niego, atakując błyskawicznymi, lecz i skutecznymi atakami. Wróg próbował wybrnąć z tego impasu, lecz było ich zwyczajnie zbyt mało. Strażnicy, byli znani, jako niezrównani wojownicy i stratedzy. Sama wzmianka o ich szarży, wzbudzała postrach, wśród ludzi niższego stanu. Zepchnęli oni wroga, którzy musieli się pogodzić na te brutalne warunki. Jednakże, w tym momencie, Alarok osłaniał tarczą swoją głowę. Pozostawiony bez konia, był bardzo narażony na ataki kawalerii. Postanowił wychwycić pomysł swojego przeciwnika - sięgnął również po włócznię, lecz zaczął mierzyć zdecydowanie wyżej od niego. Przebijając kolejnych wrogów, poczuł dziwnego rodzaju ulgę, czując ich oszołomione spojrzenia i upadające bez ruchu ciała.
Alarok liczył ciała. Za dużo. Zdecydowanie za dużo. I tak jest nas do cholery mało, pomyślał. Ciała leżały porozrzucane po dolinie, jakby ku przestrodze dla innych. Sztandary Strażników były wbite w ziemie, powiewając dumnie na triumf. Pozostali przy życiu rozglądali się wokół w poszukiwaniu łupów, a cały krajobraz dopełniały bezpańskie konie, które biegały wzdłuż horyzontu, na którym nadal wstawało słońce. Przywódca skinął ręką, przywołując do siebie jednego z żołnierzy. Jego ciemnofioletowy pancerz poplamiony krwią, zaszeleścił szumem, godnego jego uzbrojenia i odbiło się echem.
  - Sytuacja dojrzała - rzekł jego dowódca - pora zawiadomić Króla.
  - Mam wysłać któregoś z posłańców?
Zastanowił się nad odpowiedzią.
  - Nie, wyruszysz osobiście. Im szybciej, tym lepiej Elviku. A teraz ruszaj.
Słońce nadal unosiło się nad horyzontem, zwiastując nowy dzień.


http://img854.imageshack.us/img854/3255/alucardsygnatura.jpg


                                              + In the name of God, impure souls of the living dead shall be banished into eternal damnation. Amen. +

Offline

 

#42 2012-05-20 18:04:28

Beowulf

Moderator

Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 15

Re: Sesjoopowiadanie

- Beo, pójdź po blondynka, zaraz wychodzimy. - Akkarin skinął w stronę berserkera i podszedł do lady. Wyciągnął zza pazuchy skórzany mieszek z pieniędzmi i wręczył go gospodarzowi - Drogi karczmarzu, zapłata za naszą wizytę - szynkarz ukłonił głowę i schował nie małą zapłatę do kieszeni obdartych spodni.
Beowulf wszedł do swojej kwatery, w której siedział ich związany więzień. Wojownik wyciągnął miecz.
- Proszę cię, nie rób tego - zapiszczał blondynek i schował głowę między kolana.
- Nie chcesz żebym cię rozwiązywał ? Proszę bardzo, ale wątpię jak będziesz szedł ze związanymi nogami - Beowulf zaśmiał się gromko po czym przeciął liny. Złapał chłopaka za koszulę i razem zeszli na dół.
- Lili, Mat, wstawajcie, Beo wrócił. - Czwórka kompanów i prowadzony przez berserkera blondynek wyszli z karczmy.


http://img690.imageshack.us/img690/5809/sygnatura2n.jpg

Offline

 

#43 2012-05-21 19:21:56

Matpollo

Cześć, poGGadamy później, bo jestem zajęta GGadaniem z infobotem ; *

Zarejestrowany: 2012-02-09
Posty: 68

Re: Sesjoopowiadanie

Minęło jeszcze kilka chwil nim wyruszyli - a to Mat trzymający rękę na brzuchu powlókł sie niepewnym krokiem za winkiel, a to konie trzeba była zabrać ze stajni.
    W końcu jednak wszyscy trzymając się razem ruszyli raźnie na zachód tym samym traktem co wczorajszej nocy. Przynajmniej niektórzy jechali raźnie - Mat z początku niepewnie patrzył na konia, jednak jego żołądek po pewnym czasie zdołał się uspokoić.
    Blondyn pod wpływem Beowulfa zaczął podawać kolejne wskazówki dotyczące celu podróży. Oczywiście nasi przezorni bohaterowie zastosowali tortu... Znaczy się, środki perswazji, zanim powiedzieli mu o tym co wyciągnęli od chłopa w karczmie. Zeznania pokryły się, toteż drużyna przy następnym rozdrożu obrała trasę na południe. Czekała ich długa droga, prawdopodobnie przez stolicę Lorandii.

                                    ***

     Mat spoglądał w niebo i prowadził spokojnie konia. Wyciągnął już wcześniej swoją fajkę, o której odbył wcześniej pogawędkę z Beowulfem. Mat twierdził że tytoń fajkowy rozjaśnia myśli, natomiast wojownik za cholerę nie mógł pojąć jak Akkarin i Mat mogą wtłaczać do płuc ten dym. Łucznik powrócił po raz kolejny myślami do zielonych, wyżynnych łąk, czerwonych kwiatów i świata uchwyconego na krótki moment przed wybuchem pożogi która strawiła jego krainę. Z tych zielonych pól i łąk pozostały już tylko wspomnienia - wspomnienia beztroskich lat młodzieńczego życia które z tak ogromnym kontrastem przeszły w lata ucieczki i wygnania. Ale to już inna historia.
     W tym samym momencie kiedy Mat pogrążony we wspomnieniach przyglądał się niebu, Beowulf i Akkarin rozprawiali o ojczyźnie Norda. Beowulf z lubością wspominał lata spędzone w domu. Nordowie to hardy lud, przystosowany do życia w tak surowym klimacie Wyspy. Bo stamtąd się Ci potężni wojownicy wywodzą.
     Zaintrygowany tym, jak Mat usilnie wpatruje się w niebo Beowulf przerwał na chwilę dywagacje Akkarina i rzucił do łucznika:
     - Czego Ty tam tak szukasz, drogi kurduplu?
     Na te słowa Mat uśmiechnął się i potrząsnął głową odrzucając włosy w bok.
     - Wypatruję pelikanów, drogi brzydalu. - Mat nie był zadowolony z tego co zrobił Beowulf - wyrwał go z tego świata w który tak bardzo pragnął się zatapiać, wyrwał go z rozmyśleń o tym co kocha i czego pragnie. To poczciwy prosty mężczyzna, łucznik pomyślał o wojowniku i uśmiechnął się w duchu po czym znów przystąpił do wyciszania się i zatapiania w świat odległych wspomnień.



http://img32.imageshack.us/img32/8099/slash1sygnatura.png

Offline

 

#44 2012-05-21 20:10:10

Lilianne

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-04
Posty: 13

Re: Sesjoopowiadanie

Promienie słońca delikatnie otulały twarz Lili. Podniosła kościstą dłoń i przyjrzała się snopom światła prześwitującym jej przez palce. Akk i Beo nadal pogrążeni byli w rozmowie na temat pełnego przygód dzieciństwa norda, natomiast Mat w zamyśleniu zaciągał się swoją fajką. Kółeczka z dymu delikatnie rozmywały się na tle błękitnego nieba. Ptaki śpiewały wśród gałęzi drzew, różnokolorowe motyle goniły się po łąkach. Wszystko wydawało się takie sielankowe, spokojne.
Wyjechali już z lasu i wlokli się szeroką drogą wśród bezgranicznych pól pszenicy. Dziewczyna sięgnęła po swoją sakwę z wodą i pociągnęła łyk. Popatrzyła na linię horyzontu i zaczęła rozmyślać. Przydałoby się gdzieś stanąć i zażyć kąpieli. Wypralibyśmy ubrania, odświeżyli się. Tylko gdzie ja tu wśród pól jezioro znajdę?
Pogrążona we własnym świecie wygładziła grzywę swojego białego konia i odgarnęła kosmyk opadający jej na twarz. W sumie to cieszę się, że na nich trafiłam. Momentalnie na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Ostatnio edytowany przez Lilianne (2012-05-26 11:10:47)

Offline

 

#45 2012-05-26 08:17:44

 Akkarin

Black Master

Skąd: Czyściec
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 111
WWW

Re: Sesjoopowiadanie

- Zatrzymajmy się - zaproponował Beo, po czym zaczął od razu wcielać w życie swój plan. - Tam, na tamtej dolinie.
  - Po co? - spytał mag.
  - Zaschło mi w gardle - w oczach berserkera poczuł przeszywający błysk. - A co, nie napiłbyś się?
  - Jasne. Zatrzymujemy się, kompanio! - uniósł rękę do góry i zaczął wykrzykiwać komendy.
  - Jak ty tak możesz? - zapytał łucznik ochrypłym głosem, którego nadal głowa pękała w trzok, od wczorajszego incydentu.
  - Powiedziałem, że nie mogę leczyć upojenia alkoholowego, kiedy jestem tylko i wyłącznie pijany.
Mat uśmiechnął się do niego leciutko.
  - Mogłeś nie leczyć kaca za pomocą magii. Rozumiesz, dobrze wpływa na ciało, w sensie, że się hartujesz. - skwitował jego niegdyś słowa, sam mówiąc cicho przy tym.
  - Nie marudź. Poza tym, Beło już zdążył popędzić konia na piknik, zobacz - wskazał na niego ręką. - Nigdy nie urządzałem piknika. - ironicznie dopowiedział do przyjaciela.
Strzelec pokręcił głową i podążył za nimi wraz z Lili.
  - Nie jedliśmy poza tym dzisiaj nawet śniadania - stwierdziła.
  - Nie martw się - odpowiedział do niej Mat - Akkarin może nie jeść przez miesiąc i równie dobrze nie spać przez ten okres.
  - To co on by wtedy robił w takim stanie?
  - Nie uwierzyłabyś. Choć, bo zaczną bez nas. - Popędzili konie do kłusy, doganiając resztę drużyny.



<Mat będzie teraz pisać, ok? Bo on lubi gadać przy ognisku, a ja i tak nie mam zbyt dużo czasu. I jeszcze jedno. CHCE UJRZEĆ WASZE PROPOZYCJE NA NAZWĘ STOLICY LORANDII, JESZCZE DZISIAJ. Nie możemy jechać przez cholera wie jaki okres do niej, zwłaszcza, że cały czas się znajdujemy blisko niej. Swoimi pomysłami zarzucę wieczorem.>


http://img854.imageshack.us/img854/3255/alucardsygnatura.jpg


                                              + In the name of God, impure souls of the living dead shall be banished into eternal damnation. Amen. +

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.097 seconds, 8 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.cyber-shot.pun.pl www.kopytko.pun.pl www.deep-in-soul.pun.pl www.nslf2.pun.pl www.gothicsite.pun.pl